niedziela, 9 grudnia 2007

Sir Dyno - What Have I Become? (2000)


  1. Golden State f. Dub & Oso
  2. I Can't See Through The Rain f. La Pebbles
  3. How To Be A Dope Dealer
  4. I Understand Why U Hate Me f. Crooked & Duke
  5. House Of Pain
  6. Tonight It's All U
  7. What Have I Become?
  8. Let's All Go Back To The Charter Way
  9. How Many Ways
  10. Pure Darkroom Funk f. A.L.G., K.I.D. & Oso
  11. Will U Still Remember Me?
  12. '99 Lincoln Navigator
  13. 14 Ways To Kill You
  14. Civil War
Witam! Dzisiejsza płyta jaką chcę wam przybliżyć, to dzieło niezwykłego człowieka pochodzenia latynoskiego, który wzbudził swoją muzyką nie tylko moje uczucia. W zasadzie to nic w tym dziwnego, że człowiek ten wzbudził uczucia kogokolwiek, bo w końcu muzyka powinna to robić. Twórca tego projektu nazywa się - Sir Dyno. Jeden z twórców Darkroom Familii i ojciec latynoskiego rapu z tamtego regionu. Rapper ten brał udział przy tylu projektach, że nie jestem w stanie tego zliczyć, bo nigdy nie wiem gdzie on się pokaże, a gdzie nie...Przejdżmy jednak do recenzji.
Okładka sugeruje nam, że to ma być niezwykły album coś jakby spowiedż przed samym sobą co wzbudziło moje ogromne zainteresowanie. Produkcja składa się z 14 track'ów światowej klasy. Człowiek, który na albumach Darkroom Familia morduje, rabuje, poniża oraz pogwałca prawo w każdy możliwy sposób, na swoich solówkach ukazuję życie gangstera w zupełnie innym świetle. Opowiada swoje rzeczywiste historie z dzieciństwa pełne smutkui bólu. Na tym albumie skupił się na wytłumaczeniu nam jak życie gangstera wpływa na zwykłą codzienność rappera. I tak udowadnia nam, że nasza szara codzienność jest dla niego największym szczęsciem i światłem życia. W zasadzie na tym możnaby skończyć cały album, ale Dyno nie może tego zakończyć w ten sposób, bo pomimo tego, że ma rodzine to problemy z prawem są u niego na porządku dziennym. Rapper nie usprawiedliwia się, ale mówi o tym jak jego życie powoli niszczy prawo i zatargi uliczne, jak musi się obawiać żeby wrócić na noc do domu gdzie czeka na niego żona i dzieci. Dyno połączył miłość, szczęście i szczerość ze smutkiem, bólem i żalem. Efektem tego połączenia mamy okropny obraz z życia latynosa, który na dziś pragnie wydostać się z tego co wdepnął kilkanaście lat temu. Album emanuję taką autentycznością, że nie sposób jest tego nie ogarnąć i porozważać co dla nas jest najważniejsze, jakie wartości liczą się w naszym życiu. Flow latynosa jest fenomenalne zazwyczaj wolne i przepełnione uczuciami. Głos Sir Dyno ma tubalny i ogólnie bardzo charakterystyczny, czuć nutkę wiekową. Strona muzyczna stoi na bardzo wysokim poziomie, piękne sample i perksuja nadają nam smutny klimat ulic. Nie usłyszymy tutaj żadnych syntezatorów tylko ładnie skomponowaną muzykę opartą na bardzo spokojnych samplach. Odpowiedizalni za sfere muzyczną są: Sir Dyno, Dub, Crooked i A.L.G. czyli koledzy z zespolu. Album jest spójny, przemyślany i bardzo dojrzały.
Powyższa recenzja zrobiona jest przez fana Sir Dyno jednak myślę, że tego rappera nie da się nie lubić. Nie zdziwiłbym się także jakby, wam leciały łzy po policzkach podczas słuchania tej płyty. Ja wszystkim polecam ten projekt gdyż nie powinien nikogo zawieść, dotyka on problemów niecodziennych jak na nasze życie. Można zrozumieć postępowanie i mentalność gangstera, weterana, który dziś odsiaduję wyrok w więzeniu stanowym i raczej nie prędko stamtąd wyjdzie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

jest! wg. mnie zdecydowanie najlepsza płyta dyno, bardzo wszechstronna tamatycznie i dająca do myślenia. w końcu jak już ktoś to stwierdził dyno nagrywa dla nas życie