wtorek, 4 grudnia 2007

Toddy Tee - Compton Forever (1995)


1 Compton Forever
2 Just No Good (I Can't Help Myself)
3 Getting That Boogie On
4 Don't Get Burned
5 The Wanna Be Fool
6 The C-Town Swang
7 Another Chapter
8 Black & Brown Pride
Featuring - JV (4)
9 Back To The Old School
Featuring - Mix Master Ken
10 The Shaker

Toddy Tee to rapper, który pochodzi z Compton i swoje pierwsze nagrania miewał już w połowie lat 80! Rapper bodajże reprezentuje Crips, ale nie jestem pewny co do tego. "Compton Forever" to pierwszy album jaki usłyszałem od niego i powiem wam, że mile się zaskoczyłem, ponieważ Toddy Tee nie powiela schematów MC Eiht'a, DJ Quik'a czy Eazy-E.
Album ukazał się w Thump Records Inc. dnia 21 marca 1995 roku czyli 5 dni przed śmiercią wielkiego Eazy-E. Od razu wspomnę, że Toddy Tee to nie jest zwykły przedstawiciel gangsta-rapu. On robi coś a'la King Tee jednak nie dodaje humoru. Materiał rozpoczyna się moim zdaniem klasykiem i chyba hymnem całego Compton - "Compton Forever", czyli wszystko co najlepsze w wykonaniu Toddy Tee. Miły głos, nieco sztywne flow, piekna muzyka G-Funkowa w tle i zwrotki samego rappera, który opisuje nam jak wygląda życie w Compton, po prostu zwykły dzień w Compton. Wolne tempo rapowania wprowadza nas w klimat panujący tam. Ogólnie rapper może niektórych nudzić, ale tylko tych, którzy oczekują niesamowitych wrażeń jak u Crookeda z Darkroom Familia. Kolejne kawałki tematycznie skierowane są raczej na lużna atmosfere, a mianowicie ruchanie panien, siedzenie na ganku. o tym jak zdobyć szacunek wśród prawdizwych OG, o tym jak to rapperzy z Compton brylują na scenie westcoast czy wspominaniu legend old schoolu jak Ice-T. Tematyka może wydawać się nudna i niektórzy mogą powiedzieć, że to jest po prostu kolejny album z tamtego okresu. Ha! Krążek w stu procentach ukazuję nam życie w Compton i to nie takie jak pokazują nam MC Eiht czy N.W.A. jest to lajtowe podejście do życia, coś niesamowitego, że artysta z Compton podjął się takiej próby nagrania albumu z takim zabiegiem. Flow i głos tego rappera nie są jakieś megaostre lub megazajebiste, przy którym serce nam bije jak dzwon - jest spokojne i wolne czasami ąż nadto, a głos miły i ciepły. Strona muzyczna albumu jest zaletą nie doznamy tutaj niesamowitych odczuć spokojne wolne sample, lekka perkusja i świetne zgranie z rapperem. Nie można muzyce nic złego zarzucić pomimo, że nie ejst ona bogata jak u Above the Law. Całoś jest bardzo spójna i powiem tak na tym krążku wszystko ze sobą bardzo ładnie współgra i prezentuję wysoki poziom.
Podsumowując album nagrany przez wogóle nieznanego rappera Toddy Tee zaskoczył mnie mile i często wracam do niego i wtedy czuję, że jestem w Compton w słonecznym dniu i wiem, że praca jaką włożył w swój krażek Toddy nie poszła na marne. Fanom typowych brzmien z COmpton cyzli mocnego gangsta-rapu nie polecam ale fanom spokojnego rapu polecam z czystym sumieniem i mam nadzieję, że was też zajara ta produkcja tak jak mnie. Pozdro!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

delektowałem się tym albumem podczas oglądania drugiej połowy meczu jagiellonia - korona i jest po prostu wyjebany! kawałek getting that boogie on chyba stanie się moim osobistym hymnem hehe. recenzja bardzo dobra, a najlepsze jest zakończenie :d