sobota, 1 grudnia 2007
Toby T - Caviar Dreams Champagne Wishes (1997)
01. Intro
02. What Must I Do
03. Do U Wanna Ride
04. Full Time Hustla
05. Caviar Dreams, Champagne Wishes
06. Lost In Tha Shuffle
07. Nuttin' But Game
08. Ain't It Funny
09. Anotha Day
10. Feelin' Kinda Perved
11. Latenite Creep
12. Can We Spit
13. Outro
Nie mogę zbyt wiele powiedzieć o Toby T, a to ze względu na to, że nie ma zbyt wielu wiadomości w sieci o nim. Po przesłuchaniu jego płyty wydaję mi się, że reprezentuje on południe myślę, że Houston lub Nowy Orlean podkreślam jednak, że to są tylko moje domysły.
Tak więc ściągnąłem solówke Toby T absolutnie w ciemno. Do ściągniecia tej płyty zachęcł mnie tytuł i okładka. Piosenek nie ejst zbyt wiele, bo zaledwie 13 ale są jednak one dość długie. Od samego poczatku Toby T rapuje stosunkowo spokojnie z miłym akcentem. Pomimo tego, że Toby T rapuje spokojnie to wyczuwam jakby nie chciał tego robić w ten sposób jednak warunki głosowe nie pozwalają mu na to. Od rappera czuć lekkie wkurwienie. Flow jest całkiem niezłe raczej nie ucieka z bitu, a pomyłki zdarzają sie naprawde sporadycznie co nie ma większego wpływu na odbiór płyty. Toby T od samego początku wiąże się z ulicą nazywając siebie hustlerem, który pije drogie szampany i je drogi kawior. Mówi też o pimperce i wożeniu się w ekstra samochodoach. Wezmy na przykłąd kawałek "Anthona Day" gdzie bardzo ładnie nakreślił nam swój przeciętny dzień, czyli ulica-dom, ulica-dom, ulica-dom i tak do znudzenia, oczywiście mówiąc ulica to mam na myśli swoje imprezy, wożenie się itp. Warstwa liryczna pomimo, że jest prosta to może się podobać bo emanuje od niej uliczną prawdą. Natomiast warstwa muzyczna, nie jest najgorsza pomimo tego, że album jest super-mega-podziemny. Toby zadbał aby nie odbiegała ona od ówczesnych nagrań południowych piszczałki i dobrze zaznaczony bas to zalety, ale muzyka ma także wady, piosenki pod względem muzycznym zlewają się, co może na dłuższą mete nudzić słuchacza. Moim zdaniem muzyce brakuję jakiegoś przebłysku dodałbym do każdego kawałka coś specyficznego no ale jak widać hajs jaki posiada Toby T przeznacza na imprezy, a na muzyke idzie niewielka część jego pieniędzy, dlatego produkcja jest taka jaka jest, ale jak to się mówi - jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. W tym wypadku to stwierdzenie jest adekwatne w 100%.
Podsumowując płyta pomimo swojego podziemnego wydania jest na całkiem niezłym poziomie i podoba mi się jednak bez rewelacji. Toby nie zanudza mnie i to się liczy, że stara się jak może, to raczej nie jego wina, że nie starczyło mu pieniędzy na DJ Quika czy Bushwick Billa... Fanom podziemia polecam z czystym sumieniem, a jesli nie jesteś fanem mega podziemnych wydań to nie sięgaj po ten album.
Link do albumu:
http://rapidshare.com/files/35076446/Toby_T_-_Caviar_Dreams__Champagne_Wishes_-_1997_rap_collectioner_cartel_.rar
pass: scalp66
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
zaciekawiła mnie ta niewątpliwie interesujące recenzja, która narobiła mi smaczku... jednak album mnie rozczarował. kawałki za długie, ciężko mi się słuchało, produkcja wg. mnie mało dopracowana no i minie napewno sporo czasu kiedy sięgnę (o ile w ogóle to zrobię), aby znowu posłuchać tej płyty :)
ta, tyle że Toby jest z Fairfield hehehe.
Prześlij komentarz