sobota, 1 grudnia 2007

Vontel - Vision Of A Dream (1998)


1. Dream No More
2. Playa Style
3. 4 My Homiez - Roger Troutman, Vontel
4. If You Want to Be a Playa
5. Ghetto Life
6. It's All on You
7. Keep It on the Real
8. Funk Wit Dis
9. All Right
10. Don't Nobody
11. Tell 'Em What I Came 2 Do
12. Say Playa - Roger Troutman, Vontel
13. 602
14. Boo
15. Down 4 U

Vontel? No właśnie kim jest Vontel? Wielu ludzi, którzy czytają tego bloga myślą sobie zapewne "Co za głupek wymyśla jakiś kosmicznych artystów...", a jednak jest ktoś taki i bynajmniej nie jest z kosmosu, bo reprezentuję stan Arizona niestety nie wiem dokładnie jakie miasto. Vontel to reprezentant stylu G-Funk i mimo, że album został wydany w 1998 praktycznie rzecz mówiąc po złotej erze tego stylu to musze powiedzieć, że mnie zaskoczył ogromnie ten album.
Rozpocznę od tego, że album jest klasą samą w sobie. Od początku do końca jest przemyślany i bardzo konkretny. Strona wokalna albumu jest bardzo porządna rapper ma ciepłe flow, które może nudzić fanów ostrego gangsta-shitu. Vontel rapuje róznymi tempami to jednak jego głos praktycznie niczym się nie różni, a flow pomimo iż jest szybsze to może nudzić niektórych. Jako, że bardzo lubię G-Funk flow i głos Vontela są idealne do tego stylu. Warstwa liryczna to raczej playa-shit, że się tak wyraże. Koleś mówi o imprezach, ruchaniu panien, jeżdzeniu sobie autem, wspomina także zmarłych ziomków. Lużna tematyka tekstów wychodzi temu albumowi na dobre bo słuchacz nie musi się za bardzo skupiać na tekscie tylko wygodnie usiąść i odpocząć przy kojącej muzyce. Muzyka na albumie prezentuje nam się wyśmienicie. Ewidentnie słychać, ze zajmował się nią DJ Battlecat i zrobił kawał dobrej roboty. Beat opiera się na lekkich i przyjemnych dla ucha brzmieniach co idealnie pasuje do świeżego i ciepłego głosu Vontela. Na koniec dodam, że na tym albumie wszystko ze sobą współgra, począwszy od muzyki, a skończywszy na całym masteringu czy chociażby okłądce.
Podsumowując wszystko, album od początku do końca jest zaplanowy i ma obrany jeden kierunek,a mianowicie - chillout. Rozwiązanie G-Funkowe dla tego album jest idealne gdyż w 1998 były mocne brzmienia Houston, a w Arizonie znalazł sie człowiek, który zajebiście popisał się swoimi umiejętnościami woklanymi i uspokoił cały album swoim magicznym głosem. Dla mnie klasyka rapu południowego i jeden z najlepszych albumów G-Funkowych jakie kiedykolwiek powstały. Szczerze polecam wszystkim myślę, że fani G-Funku się nie zawiodą.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ciekawa recenzja, choc nie za bardzo przepadam za gangsta rapem ;) Niewiem może w przyszłości przesłucham

Anonimowy pisze...

poziom płyty naprawde jest wysoki i co najważniejsze, jak już zaznaczyłeś równy. recenzja też bardzo dobra.

Anonimowy pisze...

Naprawdę bardzo przyjemna płyta, spokojny, melodyjny G-Funk taki jaki lubię :)

G Funk For Life pisze...

Bardzo dobra recenzja tego artysty pochadzacego z Phoenix spokojny G Funk poprostu dobra plyta ;) szkoda tylko ze nigdzie nie mozna znalesc albumu Tru II Life z skad jest teledysk Loungin

SmoothNSmoked.Blogspot.Com pisze...

Recka jak recka - ale ważne, że wspomniano tą istną perłę G-Funku. Swoją drogą to mimo, że 1998 to zasadniczo po złotej erze G-F, to jednak ten rok obfitował w wiele G-Funkowych perełek. Zapraszam na mojego bloga: www.smoothnsmoked.blogspot.com

PEACE!